Widać wyraźnie hamowanie Unii w porównaniu z USA
Nie ma jednolitego rynku bez polityki spójności – mówi Enrico Letta, autor raportu o odnowieniu jednolitego rynku. Proponuje włączenie do niego energii, telekomów, finansów, a także obronności.
W kwietniu ma pan przedstawić przywódcom UE raport o jednolitym rynku, o tym, jak dokończyć budowę tego filara unijnej integracji. Komisja Europejska poprosiła pana o napisanie tego dokumentu we wrześniu 2023 roku. Od tej pory podróżuje pan po unijnych stolicach. Coś pana zaskoczyło?
Dużym zaskoczeniem jest dla mnie waga obronności dla rynku wewnętrznego. Zaskoczeniem, bo moje klasyczne podejście mówi, że obronność nie należy do rynku wewnętrznego. Ale oczywiście jest związek z przemysłem zbrojeniowym. I wielu rozmówców prosiło mnie o otwarcie okna na tę możliwość.
Widział pan podziały między państwami członkowskimi w podejściu do jednolitego rynku?
Spodziewałem się więcej konfliktów. Mam wrażenie, że jest jednak wspólna świadomość konieczności uzupełnienia luk na jednolitym rynku. Pamiętam, gdy dostałem tę misję napisania raportu od razu porozmawiałem z twórcą jednolitego rynku Jakiem Delorsem. Gdy on przedstawił swoją inicjatywę jednolitego rynku w 1985 roku, to zostawił poza nim trzy wielkie sektory unijnej gospodarki, nad którymi państwa członkowskie chciały zachować pełną kontrolę: telekomy, energetykę i finanse. To nie są marginalne sektory gospodarki. I powiedział mi, że wtedy to była zrozumiała decyzja. ale dziś to przestaje mieć sens. Zasugerował, żeby uzupełnić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta